+2
cmmwdf 8 lipca 2017 10:41
Dzień 1



Przed wyjazdem spędziłem dwa dni w Gdańsku, nie jest to przedmiotem relacji , więc nie będę tego opisywał. Pod koniec drugiego dnia, w piątek wieczorem miałem bilet na rejs LOT-em, z Gdańska do Warszawy. Rejs LO 3826 odbył się zgodnie z rozkładem i z bardzo niskim obłożeniem. Na pokładzie było tylko 16 pasażerów (LF na poziome 21%). Dla mnie to dobrze – miałem dużo miejsca na pokładzie :) Za bilet zapłaciłem 51 zł i kupiłem go głównie z tego względu, aby spać na lotnisku w strefie zastrzeżonej (airside) oraz pozwolić sobie na większą ilość snu. Karty pokładowe na poranny lot (6:00) do Kijowa oraz Mińska miałem zapisane w telefonie. Nocleg w WAW minął bardzo przyjemnie, cicho i spokojnie. Polecam wszystkim miejscówkę na końcu pirsu południowego za kioskiem RELAY (przy gateach z największą numeracją w Stefie Schengen). Spałem tam z 7-8 razy i zawsze byłem zadowolony :)

Image

Image






Dzień 2

Po krótkim śnie wstałem o godz. 4:20, zwinąłem swoje obozowisko, odbyłem poranną toaletę i kupiłem jedną bułkę – 20 zł… :( Chwilę po tym rozpoczął się boarding na rejs do Kijowa. Lot UIA PS 804 odbył się zgodnie z rozkładem, obłożnie oscylowało w granicach 50-60%. W swoim rzędzie byłem sam :D Lot UIA niczym szczególnym mnie nie zaskoczył, był to mój pierwszy lot tą linią lotniczą. Na pokładzie za darmo serwowana była woda. Po przylocie do Kijowa miałem 1:45 godz. na przesiadkę, skierowałem się zgodnie z informacją do połączeń transferowych. Najpierw trzeba wydrukować kartę pokładową w punkcie „Transfer desk”. Polecam odprawić się przez telefon, i na nim zapisać kartę pokładową. W godzinach których byłem (poranny szczyt) były spore kolejki. Wcześniejsza odprawa przez telefon jak się potem okazało prawdopodobnie przyniosła mi miłą niespodziankę :) Niedaleko punktu „Transfer desk”, odbywa się ponowna kontrola bezpieczeństwa, na której straciłem butelkę z wodą, którą kupiłem w Gdańsku :( Myślałem, że skoro mam lot transferowy, to moja butelka doleci, aż do Mińska. Z przesiadką wyrobiłem się na spokojnie, jeszcze zdążyłem zwiedzić lotnisko w Kijowie, na którym już byłem, ale przed EURO2012.

Image


Dzień wcześniej odprawiłem się oraz wybrałem miejsce w Embraerze 190, a przy gatecie dowiedziałem się, że lecimy Boeigniem 737-500. Przy gate obsługa zmieniła mi miejsca na 3E. Na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie i uśmiech. Miałem dobre przeczucie i dostałem upgrade do klasy biznes! Podmiana maszyny na większą zapobiegła overbookingowi (były 2 wolne miejsca w klasie biznes, niestety nie w moim rzędzie) ale cześć pasażerów dostała upgrade do klasy biznes. Serwis pokładowy w klasie biznes składał się z napoju powitalnego, posiłku (smaczny) oraz z małej słodkości. Według mnie nie opłaca się latać w biznesie na krótkich europejskich połączeniach. Lot odbył się zgodnie z rozkładem.

Image


Po przylocie na lotnisku w Mińsku, mieliśmy deboarding z wykorzystaniem autobusu do punktu kontroli paszportowej. Na Białorusi obowiązkowe jest ubezpieczenie zdrowotne, z firmą współpracującą z kompanią Belgosstrakh lub Beleximgarant albo z polskimi partnerami kompani (http://poland.mfa.gov.by/pl/consular_is ... sas/ubezp/). Swoje ubezpieczenie kupiłem online za 9 zł z sumą ubezp. 20 000 € poprzez stronę” http://wadi.pl/Ceny-ubezpieczenia-bialorus.html”. Dla zapominalskich istnieje możliwość zakupu ubezpieczenia na lotnisku w Mińsku. Na pewno jest drożej, nie wiem o ile. Po przylocie trzeba wypełnić „Migration card”. W której są zawarte nasze dane. Na karcie „Migration card” otrzymamy również pieczątkę z hotelu, w którym nocowaliśmy z datą pobytu. Karty nie można zgubić, ponieważ jest sprawdzana przy wylocie. Sama kontrola paszportowa przebiegła bardzo sprawnie i szybko. Nie sprawdzano ilości gotówki, oraz nie wypytywano się o szczegóły mojego pobytu. Myślałem, że kontrola przy przekraczaniu białoruskiej granicy jest bardziej rygorystyczna.

Radzieckie samoloty po lotnisku:

Image


Po kontroli paszportowej, udałem się do kantoru na lotnisku i wymieniłem walutę. Na Białorusi nie ma problemu z wymianą walut. Kantor w którym wymieniałem walutę, należał do Banku Białoruskiego, i miał dobry kurs (niski spread). Jedno euro było warte 2,06 BYN. W przybliżeniu 1 rubel białoruski to 2 zł. Następnie znalazłem przystanek autobusowy, z którego odjeżdżają autobusy do miasta. Odjazdy odbywają się z ulicy z poziomu przylotów. Do wyboru mamy dwie linie autobusowe 1400 TK (mikrobus), oraz 300Э (autobus). Jechałem mikrobusem - koszty przejazdu to 4 BYN (8 zł). Mikrobus jest szybszy. Autobus może być minimalne tańszy ale nieznacznie. Czas przejazdu mikrobusu do centrum to mniej niż jedna godzina.

Image



Przejazd odbywa się drogą na wzór autostrady. Pierwsze co rzuca się w oczy to czystość, wręcz przesadna. Wszędzie jest czysto, trawa przystrzyżona. Brak śmieci. Po przyjedzie, zwiedzam dworzec kolejowy (również czysty) i udaję się w poszukiwaniu przystanku z którego odjeżdżają autobusy na lotnisko. Odjazdy odbywają się z dworca autobusowego, który znajduje się za centrum handlowym „Galileo”. W centrum handlowym jest darmowa toaleta, oraz supermarket. Autobusy odjeżdżają co 20-30 min. Wiedząc co i jak z powrotem udaję się z mapą google do hostelu, w którym będę spał. Po drodze spotykam Turka, który również nocuje tam gdzie ja. Razem udajemy się do Hostelu Revolucion. Meldujemy się i pobieramy turystyczną mapę Mińska. Nocleg w pokoju 12 os. Kosztuje 16 BYN (32 zł). Niepodal hostelu znajduje się informacja turystyczna (ul. Revolyutsionnaya 13). Hostel w którym spałem nie różni się niczym od typowych hosteli spotykanych za granicą. W hostelu przeważają ludzie z krajów byłego Związku Radzieckiego. Mało jest zachodnich turystów. W hostelu usłyszałem Polkę rozmawiającą po angielsku. Nie spotkałem więcej obywateli Polski, oraz nie usłyszałem języka polskiego na mieście. Nocleg szału nie robił, łazienka i toaleta były brudne. Głośno. Hostel w centrum, blisko znajdował się klub, co w połączeniu z weekendem i otwartym oknem (upały) nie było przyjemne. Zależało mi głównie na położeniu w centrum, niskiej cenie i możliwości odezwania się do kogokolwiek, bo w podróży byłem sam, a więc miałem to co chciałem :D Jeśli ktoś podróżuje w większej grupie, to warto rozważyć wynajęcie mieszkania (bardzo niskie ceny).



Nareszcie mogłem wziąć prysznic i odpocząć! W hostelu poznałem Rosjanina z Syberii, który sprzedawał odżywki na Mistrzostwach Świata w podnoszeniu ciężarów, które akurat dobywały się w Mińsku. Pochodziliśmy trochę po mieście, i zaprowadził mnie na arenę w której odbywały się mistrzostwa. Popatrzyłem trochę jak przebiegają zawody, opuściłem kolegę z Syberii i udałem się sam na miasto.

Image


Pierwszym punktem do zwiedzenia była Białoruska Biblioteka Narodowa, czyli nowoczesny budynek w kształcie kuli. Z tarasem widokowym u góry. Na miejsce najlepiej dojechać metrem. Bilet na metro, w postaci żetonu kosztuje 0,6 BYN (1,2 zł). Można za niego zapłacić kartą (także zbliżeniowo) lub gotówką. Przed metrem znajduje się „budka” z kontrolą bezpieczeństwa. Jeśli wydajemy się podejrzani lub mamy plecak/torbę to milicjant może zaprosić na kontrolę. Raz zostałem poproszony o otwarcie plecaka. Aby dostać się do biblioteki trzeba wysiąść na stacji nr 122 „Uschod”. Wokół której znajduje się pełno bloków i wielkie centrum handlowe. Wyjazd na taras widokowy kosztuje 4 BYN (8 zł). Udało mi się kupić bilet studencki na polską legitymacją studencką 2 BYN (4 zł). Z tarasu widokowego, można podziwiać białoruską stolicę w całej swojej okazałości. Wrażenie robią bloki, a w zasadzie to pełno bloków, szerokie ulice, parki (jest ich bardzo dużo w Mińsku), czystość i nowoczesna zabudowa w centrum. Jest bardzo upalnie. Wracam na chwilę do hostelu, po drodze zaliczając rollo i piwo… Rollo było bardzo dobre i smaczne, nic dziwnego skoro byłem mega głodny. Po powrocie wziąłem prysznic i krótko odpocząłem przed wieczornym wyjściem na miasto.

Image,

Image

Image

Po odświeżeniu się. Wychodzę na miasto. Jest po godz. 20. W centrum odbywają się koncerty jest jakiś festiwal. Przed wejściem w okolice placu gdzie jest scena, odbywa się kontrola bezp. Trzeba otworzyć plecak, i/lub zostajemy przeszukani „obmacani”. Kontrolę wykonuje milicja oraz wojsko. Mińsk jest bardzo bezpiecznym miastem. Wszędzie pełno milicji i wojska. Mogę śmiało stwierdzić, że jest to bezpieczniejsze miasto niż moja rodowita Bydgoszcz :D Na pewno jest bezpieczniej w nocy w centrum.

Wojskowy samochód jako barykada

Image


Ludzie na mieście się bawią/tańczą/śpiewają, praktycznie na każdej ulicy w centrum się coś dzieje. Miasto żyję. Nie spodziewałem się, że ludzie w takim państwie jakim jest Białoruś, tak się bawią. W nocy koło 1 wracam do hostelu i idę spać. Próbuję zasnąć ale na początku mam z tym problem. Z klubu na dole wydobywają się odgłosy muzyki i rozmów przed klubem.

Image

Image

Image

Image

Image







Dzień 3

Po pobudce ruszam do pobliskiego supermarketu po śniadanie. Można powiedzieć, że „zwiedzam market”. Ceny niestety są wyższe niż w Polsce o około 10-20%. Jest dużo produktów z krajów byłego Związku Radzieckiego. Można płacić kartą, tak jak w wielu sklepach na Białorusi. Tańsze są jedynie wódka, papierosy i paliwo (2,5 zł/l za PB95). Piwo z puszki kosztuje około 3 zł.

Image


Po śniadaniu ruszam „na miasto”. Mój cel to Muzeum II WŚ. Idę pieszo, po drodze wstępując na taras widokowy w galerii „Minsk”. Polecam! Poruszam się wzdłuż jednej z głównych ulic i drapaczy chmur/bloków.

Image

Ulica prowadzi mnie do Muzem II WŚ, i pomnika przed muzeum. Wejście kosztuje 8 BYN (16 zł), znowu przydała się polska legitymacja i płacę 4 BYN (8 zł). Muzeum jest nowoczesne, i interaktywne. Sporo jest eksponatów z II WŚ. Za taką cenę na pewno warto.

Image

Image

Image

Image


Po zwiedzaniu muzeum kupuję kwas chlebowy i spaceruję wzdłuż rzeki Świsłocz. Siadam na ławce. Po chwili przychodzi do mnie starszy Brytyjczyk. Rozmawiamy o pierdołach. Okazuje się, że ma 72 lata, przyjechał na Mistrzostwa Świata w podnoszeniu ciężarów i boi się latać samolotem. Jako jedyny z całej brytyjskiej grupy przyjechał do Mińska pociągiem z Birmingham…. Starszy Pan ma trochę czasu do pociągu i postanowiliśmy trochę pochodzić po Mińsku. Niestety mój angielski był zbyt słaby na rozmowę i żarty z native speakrem, o bardziej abstrakcyjnych tematach. Po zobaczeniu z zewnątrz Mińskiej Opery rozstajemy się i udaję się dalej nad rzekę, a dokładnie na wyspę łez. Wyspa łez jest poświęcona radzieckim żołnierzom poległym w Afganistanie. Bardzo podoba mi się przeogromny i długi blok koło wyspy łez. Bardzo często go fotografuje :shock:


Image

Image

Image


Przechodzę przez starówkę zwiedzając Sobór Świętego Ducha i dochodzę do głównej ulicy/prospektu Niepodległości łączącej Plac Niepodległości z Placem Zwycięstwa (mój cel). Prospekt Niepodległości to bardzo szeroka ulica – po 3 lub 4 pasy ruchu w jedną stronę. Podziwiam Pałac Republiki, trochę zbaczam z ulicy żeby zobaczyć Ministerstwo Obrony Narodowej i Pałac Łukaszenki.

Image

Image

Image

Image

Image



Idąc dalej trafiam na bilbordy propagandowe. Ten najprawdopodobniej zachęca do wstąpienia do wojska.

Image


Na Placu Zwycięstwa znajduje się 40 metrowy obelisk upamiętniający ofiary II WŚ.

Image


Następnie wsiadam w metro i udaję się do restauracji polecanej na tripadvisor (http://www.vasilki.by). Restauracja znajduje się na głównym prospekcie Niepodległości (ul. Nezavisimosti 16) i serwuje dania kuchni białoruskiej w przystępnych cenach. Menu jest także po angielsku i co najważniejsze, do każdej potrawy jest dołączone zdjęcie. Obsługa pomimo młodego wieku bardzo słabo mówi po angielsku. Generalnie Białorusini kiepsko i niechętnie rozmawiają po angielsku. Bardzo przydaję się znajomość chociażby cyrylicy, a już na pewno jęz. rosyjskiego.

Image

Image

Image

Image


Po jedzeniu udaję się odpocząć i wziąć prysznic do hostelu następnie wychodzę na wieczorny spacer na miasto. Robię podobną trasę jak dzień wcześniej. Tego dnia nie było już koncertów ale ludzi na mieście nadal sporo. Piję piwo nad bulwarem po przeciwnej stronie wielkiego bloku i podziwiam jego ogrom i oświetlenie.

Image

Image

Image

Image


„Szwendam się” jeszcze trochę po starówce i wracam, do hostelu. Znowu jest koło godz. 1 w nocy było bezpiecznie i nie czułem się zagrożony.

Image

Image






Dzień 4

Ostatni dzień. Samolot powrotny mam o godz. 17:20, ale na lotnisko chcę jechać już koło 13-14 (będę nadawał bagaż rejestrowany). Zbyt długo spałem. Wymeldowuję się, najpóźniej jak się da czyli 11:00. Udaję się na ostatni krótki spacer po mieście.

Image

Image

Image


I do wczorajszej restauracji Vasilki, posilić się przed podróżą. Za kwas chlebowy, koktajl, chłodnik, pierogi płacę około 15 BYN (30 zł)

Image

Image


Pieszo idę na dworzec autobusowy i robię ostatnie zakupy w centrum handlowym „Galileo” wydając resztę rubli jakie mi zostały. Kupuję pamiątki – alkohol


Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (3)

krystoferson112 8 lipca 2017 11:18 Odpowiedz
Fajna relacja....mam identyczną opinię o tym kraju, ludzie są przyjaźni do Polaków, szczególnie podobają mi się pamiątki przywiezione z Białorusi :D . Zastanawia mnie jedno skąd tam jest tyle pięknych kobiet? Większość dodatkowo ubranych w drogie i markowe ubrania...patrząc na ich zarobki i ceny.
cmmwdf 8 lipca 2017 11:27 Odpowiedz
W Mińsku jest naprawdę dużo ładnych kobiet i jest na co popatrzeć :D W stolicy a zwłaszcza w ścisłym centrum chodzą najbogatsi ludzie z całej Białorusi + Rosjanie. Bardzo dużo iPhone-ów, ubrania firmowe no i samochody z najwyższej półki :) Prowincja pewnie wygląda bardzo biednie. Chciałbym zobaczyć, ale ciężko mi będzie powtórzyć taki trip :(
klapio 8 lipca 2017 12:14 Odpowiedz
Fajna relacja, dzięki. Mińsk jest wysoko na mojej liście miejsc które chce zobaczyć. Jedyne czego mi zabrakło w relacji to wizyty w Kuropatach które bez względu na podglądy polityczne będąc w Mińsku uważam że warto odwiedzić.